wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział Piąty

  Winda poleciała z hukiem na dół. Stałam spokojnie wpatrując się w jakikolwiek punkt. Żeby tylko nie spojrzeć na Asha.
-Już.-drzwi otworzyły się w tym samym czasie. Wyszłam powoli i rozejrzałam się wokół. Tak. Teraz to już mój dom.
  Tylną ścianę okryłam kolorową zasłoną, żeby nie była taka...kamienna. Po lewej stała kanapa, fotel i stolik do kawy. Na szafkach leżały filiżanki i ciuchy a w kącie podłączony do prądu czajnik. Nie miałam pojęcia jak zamontowano tutaj gniazdko, ale było. Ale większość pokoju zajmowały stoły. Stoły pokryte narzędziami, projektami i niedokończonymi dziełami mojego autorstwa.
-Wow.-Ash za mną przeglądał moje projekty. Ostatnio już ich nie wyrzucałam.-Spiskujesz z dziećmi Hefajstosa?
-Nie. Sama to robię.-wzruszyłam ramionami i usiadłam w fotelu.
-Jak to: Sama?-miałam wrażenie że oczy wyjdą mu z orbit.-A skąd masz te projekty? Są piękne.
-Sama wszystko buduję. Oraz projektuję. Więc zamknij buzię. Nieładnie tak stać. Usiądź.-chłopak usiadł na kanapie.-Ładnie. Kawa czy herbata?
-Yyy...herbata?
-Dobry wybór.-przyniosłam dwa kubki. Usiadłam na fotelu.
-Może jesteś dzieckiem Hefajstosa.-zastanawiał się na głos.
-Raczej nie. Dzieci Hefajstosa wytwarzają rzeczy z projektów. Ale sami nie rysują. I, proszę cię, jakie dziecko Hefajstosa skupiło by się na takich szczegółach, bez wyraźnego rozkazu?-wzięłam pierwszy lepszy projekt. Był to zwykły spiżowy termos, na wyprawy. Ale to jakie piękne detale zostały tam zaznaczone, wynosiło go już na wyżyny sztuki.
-Chyba masz rację.-przyznał niechętnie.
-Ja zawsze mam rację.-uśmiechnęłam się z wyższością i wstałam.-Koniec pogaduszek. Mam dużo pracy. Idź już.-wskazałam czarne drzwi.
-Ale...chciałem z tobą porozmawiać.
-O czym?-mój głos brzmiał lodowato, jakby został wyprany z jakichkolwiek uczuć.
-O co chodziło wtedy? To znaczy...-musiałam mu przerwać.
-Posłuchaj. Nie jestem aż tak głupia, żeby chcieć się zabić. Wskoczyłam do wody, żeby poczuć, że istnieje. Że to nie jest jakiś sen, koszmar. Chciałam poczuć się człowiekiem. Potem czarne macki dostarczyły mnie tutaj. Urządziłam się i sobie tutaj siedzę. Nikt mi nie przeszkadza i mogę robić to co chcę. Na górze czuję się ograniczona. Tutaj jest mi lepiej. Więc już idź.-ponownie wskazałam windę.
-Ale mi nie chodziło o to. Chciałem pogadać o naszym zerwaniu.-powiedział niepewnie.
-To się skończyło. Co było tylko i wyłącznie twoją winą. Wynocha!-czarna maź zareagowała na moją komendę. Podeszła i chwyciła chłopaka w pasie oraz za ramiona.
-Co jest?-szarpał się ale ja tylko lekko popchnęłam.
  Macki zrobiły swoje.
                                                                            ***
  Coś chwyciło mnie w pasie i pociągnęło w stronę czarnych drzwi.
-Liwia!-krzyknąłem, chcąc żeby mi pomogła. Ale ona tylko pokręciła głową i otuliła się ramionami. Usłyszałem jeszcze jak wciąga powietrze i wpadłem do środka. Po chwili byłem na powierzchni. Ciemna masa wtopiła się z powrotem w ziemię.
  "Kiedyś będzie musiała ze mną porozmawiać." Postanowiłem ruszyć do domku, albo na arenę.
-Ash!-podbiegł do mnie jeden z moich braci.-Następny!
-Kto tym razem?-"Znowu, znowu to się stało."
-Lily od Afrodyty!-oddychał ciężko, jakby przebiegł maraton.
-Przecież to nie ma sensu! Co do siebie mają Hekate, Hefajstos i Afrodyta?
-Właśnie o to chodzi, że nic, co mogłoby pomóc. Ale obozowicze nadal znikają. Chejron chcę cie widzieć.
  Przez następne kilka dni nie widziałem Liwii. A obozowicze nadal znikali.

3 komentarze:

  1. Jestem zła... Był za krótki!!! Dziecko Hekate zniknęło ;-; ... Liwia to córeczka Ateny... Yhm... ta Cherry odwala... Czekam na next!!
    Szczęśliwego nowego roku /Cherry XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Córeczka Ateny mówisz (¬‿¬)
      Jedna z moich sióstr tag bardzo. ;-; Zaginęła!

      Usuń